Przepisy prawne adekwatne do obecnie ciężkiej sytuacji przedsiębiorców oraz spółek – Poradnik cz. 1
March 26, 2020
,,Zostań w domu” – z pewnością wszyscy znamy to hasło. Niniejszy poradnik jest przeznaczony dla osób, które martwią się o swoją przyszłość i przyszłość swoich biznesów – czyli dla przedsiębiorców. W takich sytuacjach warto kontaktować się ze swoimi prawnikami lub doradcami zewnętrznymi, którzy zajmują się prawem upadłościowym oraz prawem restrukturyzacyjnym. Nie należy popadać w panikę, która może być powodem niepotrzebnych lub szkodliwych decyzji. Główną przesłanką dla przedsiębiorców jest zatem, aby nie upadać pochopnie!
Czy składać wniosek o ogłoszenie upadłości firmy zgodnie z pandemią COVID-19?
Niezależnie od tego, czy jesteśmy indywidualnym drobnym przedsiębiorcą, który działa na podstawie wpisu w ewidencji działalności gospodarczej czy jesteśmy prezesem wielkiej spółki giełdowej, musimy sobie odpowiedzieć na pewne podstawowe pytania z zakresu stosowania prawa upadłościowego i restrukturyzacyjnego w czasach epidemii koronawirusa.
Celem tego poradnika jest odpowiedzenie na 3 podstawowe pytania i rozwinięcie kluczowych zagadnień.
Podstawowe pytanie brzmi: czy muszę składać wniosek o ogłoszenie upadłości skoro już wiem o tym, że będę miał problemy finansowe?
Moja odpowiedź być może wbrew niektórym publikacjom jest taka, iż nie powinniśmy składać tego wniosku. A na pewno nie powinniśmy składać tego wniosku pochopnie. I sam wybuch epidemii nie jest podstawą dla składania wniosku o upadłość firmy. Uważam tak dlatego, iż jak zamierzam pokazać – standardowe stosowanie norm prawa restrukturyzacyjnego i prawa upadłościowego jest w obecnym stanie niemożliwe z powodów praktycznych, a nawet z powodów teoretycznych.
W tym momencie należy pokazać pewne istotne dla sprawy założenia:
Obecna sytuacja przedstawiona w liczbach
Przepisy prawa restrukturyzacyjnego, prawa upadłościowego i wszystkich pozostałych ustaw należy wykładać zgodnie z celem tych ustaw. Nie możemy standardowo zastosować norm prawa upadłościowego i prawa restrukturyzacyjnego. A to chociażby z tego powodu, że jest to praktycznie niemożliwe. Sądownictwo nie jest w stanie obsłużyć tysięcy wniosków o ogłoszenie upadłości, które byłyby składane właśnie w wyniku epidemii – nie tyle koronawirusa, co epidemii strachu. Tutaj jak najbardziej zasadna jest analogia do systemu Opieki Zdrowotnej.
Tak samo jak mamy ograniczoną liczbę szpitali, ograniczoną liczbę łóżek, ograniczoną liczbę lekarzy to podobnie wygląda sytuacja w przypadku sądownictwa. W Polsce mamy 30 sądów upadłościowo-restrukturyzacyjnych (to są te same sądy), około 200 sędziów, którzy zajmują się tymi sprawami i około 1400 doradców restrukturyzacyjnych. Co istotne, tylko około 1/3 z nich jest aktywna zawodowo. Jakie jest obecnie zapotrzebowanie? Mamy około 3,5 miliona podmiotów, które podlegają prawu upadłościowemu i restrukturyzacyjnemu. Wliczam to zarówno przedsiębiorców indywidualnych jak i spółki. Nie jest możliwe, żeby ten ograniczony system przyjął w sposób lawinowy wnioski zarówno o ogłoszenie upadłości, jakich wnioski o otwarcie restrukturyzacji.
Ponadto w związku z tym, że mamy stan epidemii sądy działają w trybie ograniczonym. Spadły wszystkie wokandy i w zasadzie są ograniczone możliwości komunikacji z sądem. Nie działają niektóre biura podawcze, niektóre działają w ograniczonym zakresie. Stąd komunikacja z sądem jest ograniczona. W tym momencie sądy nie są w stanie podejmować decyzji, a na pewno nie są w stanie podejmować jej szybko. Z tym też wiąże się działanie poczty. Jeśli nie możemy skorzystać z dziennika podawczego wysyłamy wnioski pocztą. Natomiast Poczta Polska w tym momencie działa w ograniczonych godzinach pracy, a niektóre przesyłki polecone nie mogą być dostarczane.
Czy naprawdę jestem niewypłacalny?
Teraz wróćmy do kwestii prawidłowej wykładni terminu niewypłacalności. To jest serce problemu i podstawa dla wszystkich kolejnych działań i interpretacji kolejnych przepisów.
Taką podstawą jest artykuł 11, który określa pojęcie niewypłacalności.
Zgodnie z artykułem 11 dłużnik jest niewypłacalny jeżeli utracił zdolność do wykonywania swoich wymagalnych zobowiązań pieniężnych.
To właśnie należy podkreślić: dłużnik utracił zdolność, a zgodnie z dotychczasową doktryną i orzecznictwem – stan utraty tej zdolności powinien być stanem trwałym i nieodwracalnym. Domniemywa się, że dłużnik utracił zdolność do wykonywania swoich zobowiązań pieniężnych wymagalnych, jeżeli opóźnienie w wykonaniu zobowiązań pieniężnych przekracza 3 miesiące. To jest wyłącznie domniemanie, które można obalić.
Moim zdaniem należy wrócić do bardzo mądrego sformułowania z artykułu 2 prawa upadłościowego z 1934 roku które stanowiło, iż krótkotrwałe wstrzymanie płacenia długów wskutek przejściowych trudności nie jest podstawą ogłoszenia upadłości. Pomimo, że tego przepisu nie ma w ustawie, to moim zdaniem należy tak właśnie wykładać artykuł 11 ustęp 1: krótkotrwałe wstrzymanie płacenia długów wskutek przejściowych trudności nie jest podstawą ogłoszenia upadłości. Co najwyżej może to być podstawą wszczęcia postępowania restrukturyzacyjnego.
Jak właściwie wykładać przepisy odnoszące się do niewypłacalności i upadłości w czasie pandemii?
Kolejne przepisy dotyczą już odpowiedzialności za niezłożenie wniosku o ogłoszenie upadłości – w ogóle albo w terminie. Ten termin wynosi 30 dni. Jednak nie należy czytać tych przepisów literalnie, nie należy stosować tych przepisów automatycznie, ponieważ to nie jest odpowiedzialność bezwzględna.
Są przesłanki, dzięki którym można się uwolnić od tej odpowiedzialności. Jedną z nich jest kwestia braku winy. Brak winy w niezgłoszeniu lub spóźnionym wniosku o ogłoszenie upadłości wyłącza odpowiedzialność na podstawie przepisu prawa upadłościowego. Moim zdaniem ta wina nie tylko powinna być traktowana wąsko – to znaczy, że ktoś nie mógł nadać na poczcie wniosku o ogłoszenie upadłości, ale szeroko – to znaczy, że wpływ również na zawinienie (czyli na taką naganność postępowania, nie tylko samą bezprawność sprzeczność z przepisami) ma wpływ właśnie nadzwyczajny stan epidemii. My również powinniśmy brać to pod uwagę przy wykładaniu tego przepisu i przy ocenie zawinienia działania. Przedsiębiorca w tej sytuacji nadzwyczajnej zupełnie inaczej będzie postrzegał moment, kiedy rzeczywiście powinien złożyć wniosek o ogłoszenie upadłości, a kiedy jeszcze może korzystać z normalnych instrumentów, bądź się restrukturyzować sądowo.
W tym momencie przepis sam mówi, że taka selektywna spłata jest czynem zabronionym, jeżeli dłużnik działa na szkodę pozostałych wierzycieli. Jeżeli mamy czynności ratunkowe, próbujemy utrzymać przedsiębiorstwo, to nie można nam zarzucać że popełniamy przestępstwo, ponieważ nie ma znamion czynu zabronionego. A nawet gdyby ktoś tego się doszukiwał, to zawsze można twierdzić, że działamy w stanie wyższej konieczności. Zatem nawet w przypadku tego czynu zabronionego mamy możliwości obrony, niezależnie od tego, iż wiemy że są one w przepisach już aktualnie obowiązujących. Moim zdaniem zmiany w tych przepisach są konieczne. Przede wszystkim w tym momencie, system niejako wymusza składanie dwóch wniosków z ostrożności – o ogłoszenie upadłości oraz wniosku restrukturyzacyjnego. Uważam, że to powinno się zmienić, ponieważ w aktualnej sytuacji sąd nie otworzy postępowania restrukturyzacyjnego w ciągu 30 dni.
Ta sytuacja jest Ci bardzo bliska? Zastanawiasz się jak należy zachować się w kwestii problemu płynności finansowej przedsiębiorstwa? Jakie podjąć kroki i czy warto złożyć wniosek o ogłoszenie upadłości w czasie pandemii? Odpowiedzi na te pytania znajdziesz w kolejnym artykule. Dowiesz się również, na czym polega restrukturyzacja operacyjna.
Zachęcamy również do zapoznania się z filmem na ten temat: